środa, 5 listopada 2008

FUCK WGW KOMPANY

Ech narobiło się nam zaległości. Na początek relacja z Lublina.
Nigdy wcześniej tam nie graliśmy więc obaw i ekscytacji było w nas po równo. Podróż pociągiem przed świętami jaka jest każdy wie. Tym razem na korytarzu aż tak bardzo nie śmierdziało... Na dworcu już czekał na nas Albert z kolegą i Vanem. Szybka podróż i już trzeba wysiadać. Klub działa od miesiąca ale organizacyjnie wygląda to tak jakby działał od co najmniej roku (w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu). Albert z Hubertem mocno dbają aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, od dj-ki po czcionkę na plakacie. Organizacyjnie, marketingowo i PI-AR-owo przygotwani rewelacyjnie. Ludzie przyjaźni, lokal pierwsza liga.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczyliśmy stojąc przed klubem było dokładnie to co widzicie na zdjęciu u góry. WTF??? Spokojnie, spokojnie to tylko impreza:)
Jeszcze przed gigiem rozgrzewka w Vip roomie, dyskusja z Albertem o losach nowych klubów, poznajemy Faję (Faja rzeźbi ogniem w szkle, robi neony i ma magiczną walizeczkę nr 1.) i reprezentację mistrzowskiego składu beat boxerów Al-Fatnuja i Fanatycy Flow. Wszyscy przemili więc szybko opijamy spotkanie. Dostaliśmy nawet prezent od Faji którego ze względu na rozmiary nie byliśmy w stanie ze sobą zabrać - następnym razem się przygotujemy!
Ludzi z każdą chwilą przybywa, RASTA SEPOMATIK i jego roots music chyba w każdej postaci: od klasyków reggae po ich bassline-owe remiksy. Ludzie się wkręcają i impreza zaczyna się w najlepsze. Na początku mieliśmy trochę słusznych obaw o reakcję ludzi na cięższe rzeczy z którymi przyjechaliśmy ale odrobina muzycznego przekupstwa poskutkowała. Uwielbiamy manipulowanie ludźmi! Wpadło 300 osób, publika rapowo-reggaeowa reagowałą różnie ale jak na muzyczne rzeczy których raczej się nie spodziewali to trzeba przyznać bawili się nieźle. Sporo ludzi się przebrało i co chwilę można było się natkąć jakiegoś wesołego Elvisa.
Było nieźle, kilka zabawnych requestów z radia eska, ass & titties on the floor, "nie, niestety piosenek z wytórni prosto dziś nie gramy". Standardowo.
Tune of the night? Sami nie wiemy ale spory entuzjazm wzbudził remix Out of space od Jamtecha. Wszystkich przybyłych na parkiet pozdrawiamy!
Co tu dużo pisać: gościna w Lubelskiej Chonabibe mistrzowska, polecamy każdemu kto będzie miał okazję. Jeżeli wiesz coś o Lublinie a nie wiesz nic o Chonabibę, Al.-Fatnujah, LSM to tak jakbyś nic nie wiedział. Po imprezie jeszcze syzbki rekonesans po lokalnych jadłodajniach i gej pubach połączony z obserwacją scen batalistycznych polska vs. pakistan vs. 4xninja. Dzięki dla Alberta i Huberta za zaproszenie i Rasta Sepomatikowi za wpsólną bibę i że po imprezie chciało mu się jeszcze trochę nam tego Lublina pokazać. Respekt!
Kilka zdjęć: Spinboy, Albert, SL. Rasta, Spinboy, SL. The Crowd. Walizeczka Mistrza Faji (nr.1) SL Spinboy Rasta
Rasta, Albert, SL i pokarm (upadłych) bogów.
P.S. A jeżeli podczas wizyty w Chonabibe będziecie wyjątkowo grzeczni to może ktoś pokaże wam skrzyneczkę numer 2..?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ye ye!
pOzdro Z LBN CHopaki !

Sepo